czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 4.

- Jak to w szpitalu? - Pyta Klaudia, siadając obok mnie na kanapie w siodlarni.
- No, bo kochana Karolina spłoszyła Lotario na skokach, ona wpadła na przeszkodę i jej stojak w głowę walnął - mówię, po czym zastanawiam się nad swoimi słowami. - Jak tak teraz o tym opowiadam, wydaje mi się to niezwykle śmieszne - dodaję po chwili.
- Wylądowała w szpitalu, bo uderzył w nią stojak? - Powtarza przyjaciółka, marszcząc brwi.
- Też mnie zdziwiło, kiedy zemdlała, najwyraźniej echo rozeszło się po jej pustej głowie i to przez fale dźwiękowe - prycham, opierając głowę na ramieniu Łukasza, który siedzi obok mnie.
- Ma wstrząs mózgu - stwierdza. - Widocznie jednak jej głowa nie jest taka pusta.
- Już myślałam, że jestem prorokiem - wzdycham i wstaję. Od razu idę do boksu Euforii. Głaszczę ją, daję jej marchewkę. Wchodzę do boksu, otwierając drzwi na oścież. Wyprowadzam klacz i wskakuję na oklep. Trzymając się grzywy kieruję ją łydkami na padok. Chwytam przewieszony przez ogrodzenie uwiąż i przerzucam pod jej szyją, zaplątując na końcach. Otwieram z grzbietu bramę i wjeżdżam na okrągły maneż. Po szybkiej rozgrzewce zaczynam galopować. Euforia jest w wyśmienitej formie, nawet najlżejszy ruch łydek sprawia, że idzie pewniej i wie co robić. Po chwili z stajni wychodzi Łukasz i kieruje się w moją stronę.
- Jazda bez instruktora? - Pyta z nutą sarkazmu w głosie.
- Instruktor kontuzjowany innej opcji nie mam - odpowiadam zgryźliwie, przechodząc do kłusa.
- Karolinie powinni dać zakaz wchodzenia na halę.
- Raczej na teren stajni - stwierdzam, kręcąc głową.
- Może masz rację, ale niestety, raczej nic z tym nie możemy zrobić - wzdycha ciężko. - Jedziemy jutro w teren? - Zadaje pytanie, idealnie odczytując moje myśli.
- Pewnie. Tylko nie tak jak ostatnio - mówię z wyrzutem.
- Nie wiem o co ci chodzi - odpowiada, patrząc na mnie, jakby rzeczywiście zapomniał.
- Może o to, że wrzuciłeś mi do rzeki, było zimno i wracałam do domu mokra - przypominam, mrużąc oczy.
- Ach! No tak, widzisz, moja krótka pamięć - woła przez śmiech, kiedy ja zeskakuję na ziemię.
- Nie wiem jak ty, ale ja jadę do domu - stwierdzam, biorąc uwiąz i kierując się z klaczą do stajni.
- Odwieźć cię?
- Nie trzeba, mam busa za dwadzieścia minut - odpieram, staję na palcach, całuję go i odchodzę, machając do niego. Odprowadzam Euforię do boksu, czyszczę ponownie kopyta i wycieram spoconą sierść słomą. Na pożegnanie głaszczę ją po chrapach i idę do siodlarni. Szybko się przebieram i biegnę na przystanek, nie chcąc się spóźnić.
- Nie zaczekasz? - Krzyczę do Klaudii, która jedną nogą jest już w pojeździe.
- Gdybym nie ja, już by odjechał - śmieje się, po czym obie kupujemy bilety i siadamy obok siebie.

******************************************************************************************************
Taka dupa dzisiaj, no.
Nie umiem pisać, trudno, dam radę xd SAME DIALOGI! DLACZEGO JA TO ZROBIŁAM?! :C Nie powinnam tego w ogóle publikować, ale już nieważne, później się akcja rozkręci i będzie mi łatwiej ;) Jedyna nadzieja w Young :D Pisz kurde, bo Tobie to lepiej wychodzi :P Także, dopijając herbatkę kończę to coś i idę do książek, pa pa :>

2 komentarze:

  1. Mi się rozdział bardzo podoba i czekam na kolejną notkę ;)
    Też mam tak samo,że mam więcej dialogów niż tekstu ciągłego :D
    Zapraszam do mnie http://jusza-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Obie świetnie piszecie ;) A mi też często zdarza się dawać o wiele za dużo dialogów w stosunku do tekstu xD
    Całkiem zapomniałam, że to Aneta uderzyła się o stojak :( Ale to dlatego, że tak dawno była poprzednia notka ;P Ja tylko z pisaniem się ociągam. Jak czytam, to chciałabym, żeby na moich ulubionych blogach notki pojawiały się co dzień xD
    Zapraszam do mnie:
    http://kare-serce-konia.blogspot.com/
    http://czerwony-rumak.blogspot.com/
    I czekam na NN

    OdpowiedzUsuń